niedziela, 26 grudnia 2010

Boże Narodzenie

Dziękuję za spokój, ciepło, stół przy którym rodzina, nowe potrawy przygotowywane przez babcię Gienię - makiełki i rybę na szaro. Tęsknie za czerwonym barszczem babci Stasi, kapustą z grzybami i kwasem. Za rok muszę je przygotować.
Szymek się rozgadał: mówi mamO, tatO, oć, Sonia to Nunia, baba Ala, cieść, fafafa (żyrafa), niama, ma, mam, ja, buła, am, bom bom (pompon), Siasia (Kasia), Bobo (Bobek - króliczek Kasi), LoLo (Lolek - drugi króliczek - a miała być Lola), ajaja (ałaja), ał, dziula, pupa, jaja, jajO, ...
Zaczęłam myśleć nad postanowieniami na przyszły rok - i tak, na razie chciałabym kończyć tak dobrze jak zaczynam, realizować pomysły tak szybko i sprawnie jak na nie wpadam żeby nie przechodziły do lamusa,  nie wpadać w rutynę, nie tracić uwagi, czytać do końca, kupić działę (marzy mi się Roztocze lub Góry Świętokrzyskie) i podróżować, poznawać ludzi i świat, mieć czas i pomysły aby dobrze spędzać go z dzieciakami, umieć łapać chwile, odróżniać ważne od nieistotnego. I mieć to nieważne w tyle.