poniedziałek, 16 czerwca 2014

Niespodzianka. Ta, co zwykle.

Poranek. Wpada Szy i krzyczy:
- mamo, choć do mojego pokoju. Tam jest dla Ciebie niespodzianka.
(zaspana marudzę, że chcę pospać jeszcze 3 minutki)
Mówi 'dobra' i wychodzi. Za minutę wraca.
- No chodź, tam czeka na Ciebie niespodzianka. Taka jak zwykle.
(Przekonał mnie, idę)
- Widzisz? Co widzisz za oknem?
- ja: Słońce?
- Brawo. No prawie. Szczęśliwy dzień. Ten, co zwykle:)