To już druga Wigilia Leosia. Dokładnie rok temu wróciliśmy ze szpitala do domu z maleńkim braciszkiem. Starszaki czekały w przedpokoju ciekawe nowego przybysza. Wszystko było gotowe.
W tym roku choinka musia być obstawiona pudłami bo Leoś już chodzi. Szymon śpiewał kolędy, a Sonia sama przygotowała prezenty.
Barszcz wyszedł wyśmienity, od babci Stasi dotarły pierogi i uszka, babcia Gienia przygotowała karpia i szary sos, makiełki, kapustę z grzybami, babcia Ala sernik, piernik i kompot z suszu.
Ja lubię tę krzątanine, tłok w kuchni i wszystkie te zapachy. Prezenty pakowane w pośpiechu...
Po tych świętach już nie wyobrażam sobie barszczu czerwonego czy ukraińskiego inaczej niż na kwasie burczanym, który do picia też jest pyyycha!
czwartek, 27 grudnia 2012
wtorek, 18 grudnia 2012
zakwas buraczany na barszcz wigilijny
To będzie trzecia Wigilia z babciami u nas i barszczem by ja. Już dwa razy nie zawiódł mnie przepis Liski na prawdziwy barszcz wigilijny, tym razem zrobię go na domowym zakwasie. Przepis na domowy zakwas wypatrzyłam u Eli z potraw półgodzinnych. Podobno wystarczą mu cztery dni. Dzień pierwszy u mnie wygląda tak...
Pracowity czas. Pojutrze pierwsze urodziny Leona. Dziś w kuchni królowała babcia Ala i przygotowywała swoje smaki - bigos, pieczony boczek i smalczyk. A jutro roladki ze szpinakiem i łososiem, no i tort. Tortem na pewno się pochwale.
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Chleb żytnio- orkiszowy, nr 3
Dziś zrobię zaczyn na chleb żytnio - orkiszowy z pracowni wypieków Liski. Po ostatnich wypiekach już tyko taka mąka się ostała.
Chleb wyszedł przedni, skórka wyśmienita, ten smakuje mi najlepiej, Jędrny woli pierwszy.
Hip, hip ja piekę sourdough, a tu skarbnica wiedzy na temat chleba na zakwasie.
Chleb wyszedł przedni, skórka wyśmienita, ten smakuje mi najlepiej, Jędrny woli pierwszy.
Hip, hip ja piekę sourdough, a tu skarbnica wiedzy na temat chleba na zakwasie.
czwartek, 13 grudnia 2012
Kolorowych snów Zaczynku. Leon chodzi, chleby nr 1 i 2
Dziś Edzio przyniósł mi prezent od Karolci - zakwas. Wyjął z reklamówki słoik z szarą, bąblującą substancją. Pachniała kwaśno, miło drożdżowo. Już dawno nie dostałam tak wyjątkowego prezentu i choć nie był on niespodziank,ą a czymś wyczekiwanym, sprawił mi ogromną radość.
Zaczyn na ulubiony chleb Liski już śpi w miseczce. Kolorowych snów Zaczynku:) Do jutra, aaaa kotki dwa...
15/12/
Chleb wyszedł świetny, pomimo późnej pory wypieku i niesprzyjającym okolicznościom w postaci Leona imprezowicza, któremu zupełnie nie chciało się spać. Podobno nie wolno jeść gorącego chleba, ale nie mogłam się oprzeć, skusiłam nawet (bez wysiłku) mamę:) Stwierdziła, że jest taki, jaki jadła w młodości. Stała w kolejce po gorące, dymiące jeszcze bochny z piekarni na Pławie u Madeja. A potem z bratem okrajali te bochny dookoła tak, aby mieć jak najwięcej piętek:) Już ich sobie wyobrażam, Alunię z dwoma kucykami i kokardami i Wieśka w mundurku z wielkim, marynarskim kołnierzem:)
Właśnie nastawiłam kolejny zaczyn - tylko żytniej chlebowej 720 było tylko 60 g, więc dosypałam 300 g Orkiszowej chlebowej 1100, 300 ml wody i chlapnęło mi 45g zakwasu zamiast 20 g - zobaczymy co z tego wyjdzie.
Chleb wyszedł bardziej gliniasty, mokry w środku po upieczeniu, skórka mniej twarda i mniej słony. Nr 1 jest zdecydowanie moim faworytem.
Między robieniem zaczynu a pisaniem, Leon zrobił swoje pierwsze kroczki i udało mi się to uwiecznić:) Hura!
Zaczyn na ulubiony chleb Liski już śpi w miseczce. Kolorowych snów Zaczynku:) Do jutra, aaaa kotki dwa...
Zaczynek |
15/12/
Chleb wyszedł świetny, pomimo późnej pory wypieku i niesprzyjającym okolicznościom w postaci Leona imprezowicza, któremu zupełnie nie chciało się spać. Podobno nie wolno jeść gorącego chleba, ale nie mogłam się oprzeć, skusiłam nawet (bez wysiłku) mamę:) Stwierdziła, że jest taki, jaki jadła w młodości. Stała w kolejce po gorące, dymiące jeszcze bochny z piekarni na Pławie u Madeja. A potem z bratem okrajali te bochny dookoła tak, aby mieć jak najwięcej piętek:) Już ich sobie wyobrażam, Alunię z dwoma kucykami i kokardami i Wieśka w mundurku z wielkim, marynarskim kołnierzem:)
Właśnie nastawiłam kolejny zaczyn - tylko żytniej chlebowej 720 było tylko 60 g, więc dosypałam 300 g Orkiszowej chlebowej 1100, 300 ml wody i chlapnęło mi 45g zakwasu zamiast 20 g - zobaczymy co z tego wyjdzie.
Chleb wyszedł bardziej gliniasty, mokry w środku po upieczeniu, skórka mniej twarda i mniej słony. Nr 1 jest zdecydowanie moim faworytem.
Między robieniem zaczynu a pisaniem, Leon zrobił swoje pierwsze kroczki i udało mi się to uwiecznić:) Hura!
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Trudne pytania...
Dłubię sobie coś w kuchni i słyszę rozmowę Szymka z Tatą
- Tato, co to jest bóg?
- To taki ktoś, co wszystko może.
- To ja będę takim bógiem.
A nasz Leoś stał się Rudolfem i to bez charakteryzacji - chłopaki składali kuchenkę, którą Szymkowi przyniósł Mikołaj i był wypadek przy pracy. Poza tym Rudolf ma trzeciego zęba - górną, prawą jedynkę - oj dała nam ona popalić po nocach. Stąd ten zastój. Ale jesteśmy na prostej - jeszcze tylko górna, lewa jedynka, dwójki, trójki ,,,
- Tato, co to jest bóg?
- To taki ktoś, co wszystko może.
- To ja będę takim bógiem.
A nasz Leoś stał się Rudolfem i to bez charakteryzacji - chłopaki składali kuchenkę, którą Szymkowi przyniósł Mikołaj i był wypadek przy pracy. Poza tym Rudolf ma trzeciego zęba - górną, prawą jedynkę - oj dała nam ona popalić po nocach. Stąd ten zastój. Ale jesteśmy na prostej - jeszcze tylko górna, lewa jedynka, dwójki, trójki ,,,
czwartek, 22 listopada 2012
wytrawna słodycz
W końcu upiekłam ten żurawinowy shortbread. Dziwna, wytrawna, dość gorzka słodycz. Nie jest to smak na dobranoc. Może bardziej będzie mi pasować na dzień dobry...
To był tydzień pełen ludzi, spotkań z ciociami:
Kasią B i Ignasiem - trzymamy kciuki żeby przydała się maleńka sukienka co wisi w szafie,
Izą - Karolina czy Alicja?
Małgosią, Krzychem i Szymkiem - gdzie jest haczyk?
Wawrymagiem - i jej nowym, ślicznym Wawrzańskim mieszkaniem, gdzie rano buszują dziki, a do okien podchodzą bażanty.
I jeszcze dziś uśmiechnięty telefon od Dziamby, dobrze słyszeć ją taką roześmianą.
Tyle serdeczności, pozytywnych wibracji i dzieci.
Dzieciakowo
Sonia: Pani wybrała mnie do SKSu
Ja: A co tam będziesz trenować? Koszykówkę czy siatkówkę?
S: Upps, nie wiem. A zresztą, wszystko mi jedno, bo ja kocham panią od WFu!
sobota, 17 listopada 2012
piątek, 16 listopada 2012
Żurawinowy shortbread
Oj nie jest u nas wesoło, a szczególnie nocami. Leon ma mieć nocną przerwę w jedzeniu koniec kropka pl. Dziś była pierwsza noc. Do północy ok, a potem koncert wszech czasów. Wszystkie zgromadzone, nie używane dotąd pokłady płaczu zostały użyte przez Leonidasa. Ja czułam się momentami jak wariatka, nawet Jędrny miał szał w oczach. Przetrwaliśmy. L jak gdyby nigdy nic, jakby nie było całego tego lamentu i krzykliwej żałoby po odebranym nocnym cycusiu obudził się rześki i uśmiechnięty. Boję się dzisiejszej nocy. Na odstresowanie mam w planach żurawinowy shortbread wg. Mary-Frances Heck.
Przepis już przetłumaczony, a właściwie przeliczony. Nic tyko zaszyć się w kuchni. Tylko jeszcze książkę doczytam... Kapusta głowa pusta:) Za to jaka śliczna!
żurawiNowy shortbread
125 g mąki
12 łyżek cukru trzcinowego
2 szczypty soli
110 g masła
250 g świeżej lub mrożonej żurawiny
60 ml soku grejpfrutowego
łyżeczka startej skórki grejpfruta
Piekarnik 180 st. C
Mąkę, 4 łyżki cukru i sól mieszamy w misce. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i wcieramy je w suche składniki. Formę wylepiamy ciastem , nakłuwamy widelcem. Pieczemy 25 - 30 minut.
Pozostały cukier i połowę żurawiny dusimy w rondelku przez około 8 minut - ma wyjść z tego syrop. Dodaj resztę żurawiny i duś kolejne 3 minuty. Wysmaruj upieczony shortbread. Pokrój w prostokąty.
Przepis już przetłumaczony, a właściwie przeliczony. Nic tyko zaszyć się w kuchni. Tylko jeszcze książkę doczytam... Kapusta głowa pusta:) Za to jaka śliczna!
żurawiNowy shortbread
125 g mąki
12 łyżek cukru trzcinowego
2 szczypty soli
110 g masła
250 g świeżej lub mrożonej żurawiny
60 ml soku grejpfrutowego
łyżeczka startej skórki grejpfruta
Piekarnik 180 st. C
Mąkę, 4 łyżki cukru i sól mieszamy w misce. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i wcieramy je w suche składniki. Formę wylepiamy ciastem , nakłuwamy widelcem. Pieczemy 25 - 30 minut.
Pozostały cukier i połowę żurawiny dusimy w rondelku przez około 8 minut - ma wyjść z tego syrop. Dodaj resztę żurawiny i duś kolejne 3 minuty. Wysmaruj upieczony shortbread. Pokrój w prostokąty.
środa, 14 listopada 2012
niedziela, 11 listopada 2012
Drożdżowy weekend
Nie podejrzewałam, że pierwszym wypiekiem z Liskowej 'Słodkie' będą ... pączki. Mały Kucharz wybierał i wybrał właśnie to. Wyszły cudne, z różano - śliwkowym nadzieniem. Ale stresu trochę było, tym bardziej, że były to moje pierwsze pączki.
A że kostka drożdży ma 100 g, a do pączków potrzebowaliśmy 20 g, to dziś pieczemy chałki.
Kuchnia pachnie ciastem drożdżowym i brzmi Trójką. Jest dobrze...
A że kostka drożdży ma 100 g, a do pączków potrzebowaliśmy 20 g, to dziś pieczemy chałki.
Kuchnia pachnie ciastem drożdżowym i brzmi Trójką. Jest dobrze...
piątek, 9 listopada 2012
Konsekwentnie marzyć
Wczorajsze spotkanie z Liską. Wciąż się na nie uśmiecham. Jest taka, jaką ją sobie wyobrażałam. Mądra, piękna, uśmiechnięta. Lubiąca ludzi. Wyszłam ze spotkania z jej książką pod pachą i kilkoma myślami w głowie:
trzeba mieć marzenia, konsekwentnie je realizować, słuchać siebie, kochać to, co się robi , pozwolić sobie na zmianę i pracować. Zaufać sobie. Tak bardzo chciałabym się odważyć...
Dziękuję Lisko. Dziękuję Karolciu. Dziękuję Edziu. Dziękuję dzieci.
trzeba mieć marzenia, konsekwentnie je realizować, słuchać siebie, kochać to, co się robi , pozwolić sobie na zmianę i pracować. Zaufać sobie. Tak bardzo chciałabym się odważyć...
Dziękuję Lisko. Dziękuję Karolciu. Dziękuję Edziu. Dziękuję dzieci.
czwartek, 8 listopada 2012
bread alone
Co robić jesienią? Ja zdecydowanie wole cieplejsze pory roku, są bardziej owocowe. Choć jakby analizować pory roku pod względem owoców, to zdecydowanie jesień zasługuje na ogromy plus za kosztele i konferencje. No dobra, ale co robić, jak już nie można wędrować godzinami, bo ręce zbyt marzną, a tyłek odmarza na ławce. Kłaść dzieci wcześniej spać - 19.00 może robić za środek nocy. Jest tylko jedno małe ale. Dla nich nie ważna jest godzina, tylko czy były już Kucyki. Jak jeszcze nie było znaczy, że jest dzień.
Ja już od wakacji czytam 'bread alone' by Judi Hendricks - znalazłam w niej nawet kilka dobrych cytatów. Wczorajszy:
'The future is something dreamed up by insurance companies and high-school guidance to keep you from enjoying the present'.
Ja już od wakacji czytam 'bread alone' by Judi Hendricks - znalazłam w niej nawet kilka dobrych cytatów. Wczorajszy:
'The future is something dreamed up by insurance companies and high-school guidance to keep you from enjoying the present'.
Dziś pasztat
Dziś pasztet mamy Kasi K Właśnie wlazł do piekarnika. A Kaśka poszła do Fijołka - zobaczymy co jej wymyśli:)
Pasztet drobiowy z pieczarkami i żurawiną
1/2 kg piersi z indyka
1/2 kg wątróbki
1/2 kg pieczarek
1/2 bułki wrocławskiej lub 2 szt.kajzerki
2 cebule
2 jajka
majeranek
żurawina
Mięso, cebulę i pieczarki pokroić na grube plastry i udusić na patelni na maśle klarowanym. Bułkę
namoczyć i odcisnąć.
Podsmażone składniki i bułkę zmielić, dodać jajka, doprawić solą i majerankiem, obsypać bułką tartą, przełożyć do formy i piec około 20 min/180C. Ja użyłam dwóch foremek - do jednej dodałam żurawinę.
A wieczorem idę na wieczór autorski z Liską - autorką mojego ulubionego White plate. Nie mogę się doczekać:)
Pasztet drobiowy z pieczarkami i żurawiną
1/2 kg piersi z indyka
1/2 kg wątróbki
1/2 kg pieczarek
1/2 bułki wrocławskiej lub 2 szt.kajzerki
2 cebule
2 jajka
majeranek
żurawina
Mięso, cebulę i pieczarki pokroić na grube plastry i udusić na patelni na maśle klarowanym. Bułkę
namoczyć i odcisnąć.
Mo-RE-LA la la la |
A wieczorem idę na wieczór autorski z Liską - autorką mojego ulubionego White plate. Nie mogę się doczekać:)
poniedziałek, 5 listopada 2012
Jestem na słońce
Ja jestem na słońce. Kiedy świeci wszystko jest piękniejsze, łatwiejsze, niewyspane powieki stają się lżejsze.
Dziś zdjęciowo - zielenina z bazaru rolnego przy Wilanowskiej plus obiadowy wypas - kotleciki z kaszy jaglanej z pieczarkami, marchewką i wspomnianą zieleniną a do tego pieczone warzywa.
Kotleciki z kaszy jaglanej z pieczarkami, marchewką i zieleniną:)
Składniki będą w przybliżeniu, bo robiłam na oko.
- miseczka ugotowanej kaszy jaglanej
- 6 pieczarek - umyte, pokrojone
- duża cebula - pokrojona w kostkę
- 2 małe marchewki - starte na tarce z drobnymi oczkami
- ulubiona zielenina (ja dodałam natkę pietruszki, koperek i miętę)
- otręby lub bułka tarta do panierki
- jajko
- masło klarowane
- pieprz/sól do smaku
Cebulę szklimy na maśle klarowanym, dodajemy pieczarki i smażmy do czasu, aż odparuje woda. Wrzucamy do blendera i bzyk. Kaszę mieszamy z resztą składników i papką z pieczarek i cebuli. Formujemy małe kotleciki. Obtaczamy w otrębach lub bułce. Blachę smarujemy oliwą i układamy je niej.
Wybieramy nasze ulubione warzywa - u nas były ziemniaki, pieczarki, cebula, marchewka, pomidory i fasolka szparagowa. Drugą blachę smarujemy oliwą , warzywa kroimy na ćwiartki, układamy na blasze (oprócz pomidorów i fasolki - małe dodamy na końcu), kropimy oliwą, posypujemy solą morską i majerankiem. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni C piekarnika na 20 min. Po 20 min dodajemy pomidory i fasolkę, posypujemy obficie tymiankiem i pieczemy kolejne 15 minut.. Gotowe, można zasiadać do stołu i zajadać.
Zrobiłam do tego też sos pieczarkowy.Bez tego danie jest dość suche.
Tak było ponad tydzień temu, jak pisałam ten post. Muszę jeszcze opanować szybkie dodawanie zdjęć to wpadnie tu trochę ówczesnego słońca . Teraz jak coś zajmuje mi więcej niż 10 sekund to się poddaje.
Dziś zdjęciowo - zielenina z bazaru rolnego przy Wilanowskiej plus obiadowy wypas - kotleciki z kaszy jaglanej z pieczarkami, marchewką i wspomnianą zieleniną a do tego pieczone warzywa.
Kotleciki z kaszy jaglanej z pieczarkami, marchewką i zieleniną:)
Składniki będą w przybliżeniu, bo robiłam na oko.
- miseczka ugotowanej kaszy jaglanej
- 6 pieczarek - umyte, pokrojone
- duża cebula - pokrojona w kostkę
- 2 małe marchewki - starte na tarce z drobnymi oczkami
- ulubiona zielenina (ja dodałam natkę pietruszki, koperek i miętę)
- otręby lub bułka tarta do panierki
- jajko
- masło klarowane
- pieprz/sól do smaku
Cebulę szklimy na maśle klarowanym, dodajemy pieczarki i smażmy do czasu, aż odparuje woda. Wrzucamy do blendera i bzyk. Kaszę mieszamy z resztą składników i papką z pieczarek i cebuli. Formujemy małe kotleciki. Obtaczamy w otrębach lub bułce. Blachę smarujemy oliwą i układamy je niej.
Wybieramy nasze ulubione warzywa - u nas były ziemniaki, pieczarki, cebula, marchewka, pomidory i fasolka szparagowa. Drugą blachę smarujemy oliwą , warzywa kroimy na ćwiartki, układamy na blasze (oprócz pomidorów i fasolki - małe dodamy na końcu), kropimy oliwą, posypujemy solą morską i majerankiem. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni C piekarnika na 20 min. Po 20 min dodajemy pomidory i fasolkę, posypujemy obficie tymiankiem i pieczemy kolejne 15 minut.. Gotowe, można zasiadać do stołu i zajadać.
Zrobiłam do tego też sos pieczarkowy.Bez tego danie jest dość suche.
Tak było ponad tydzień temu, jak pisałam ten post. Muszę jeszcze opanować szybkie dodawanie zdjęć to wpadnie tu trochę ówczesnego słońca . Teraz jak coś zajmuje mi więcej niż 10 sekund to się poddaje.
wtorek, 23 października 2012
Pasta bakłażanowa, pyszna i zdrowa
Wieczorową porą dobrze pokrzątać się po kuchni. Szczególnie, kiedy nie trzeba się przy tym szczególnie wysilać. A teraz przepis na pastę z bakłażanów w kilku krokach.
1. Przespacerować się na bazar, koniecznie do rolnika po świeże, jędrne, jesienne bakłażany. Po drodze mrużymy oczy w ostatnich promieniach słońca, wdychamy jesienne powietrze i nasycamy oczy kolorami.
2. Włączamy radio. Bakłażany myjemy, układamy na blaszce, piekarnik nagrzewamy do 200 stopni C i pieczemy nasze cuda przez 30 minut. Zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i pieczemy jeszcze godzinę.
3. Wyłączamy piekarnik, wyjmujemy bakłażany i czekamy aż ostygną. Obieramy. Wkładamy do miski, opierając warzywa o jej brzegi, tak aby spłynął gorzki sok. Kładziemy się do łóżka z dobrą książką.
4. Rano odlewamy cały sok. Miksujemy w blenderze z łyżką oliwy. Solimy, pieprzymy do smaku. Dodajemy drobno posiekaną cebulę i mały ząbek czosnku. I mamy pyszną pastę do chleba.
Nie zdążyłam zrobić zdjęć. Pasty już nie ma.
Wieczór z Cannes Lions. Ciocia Karolcia dała radę z maluchami. Uff, to był piękny, żółty dzień. Z fioletem w tle:)
1. Przespacerować się na bazar, koniecznie do rolnika po świeże, jędrne, jesienne bakłażany. Po drodze mrużymy oczy w ostatnich promieniach słońca, wdychamy jesienne powietrze i nasycamy oczy kolorami.
2. Włączamy radio. Bakłażany myjemy, układamy na blaszce, piekarnik nagrzewamy do 200 stopni C i pieczemy nasze cuda przez 30 minut. Zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i pieczemy jeszcze godzinę.
3. Wyłączamy piekarnik, wyjmujemy bakłażany i czekamy aż ostygną. Obieramy. Wkładamy do miski, opierając warzywa o jej brzegi, tak aby spłynął gorzki sok. Kładziemy się do łóżka z dobrą książką.
4. Rano odlewamy cały sok. Miksujemy w blenderze z łyżką oliwy. Solimy, pieprzymy do smaku. Dodajemy drobno posiekaną cebulę i mały ząbek czosnku. I mamy pyszną pastę do chleba.
Nie zdążyłam zrobić zdjęć. Pasty już nie ma.
Wieczór z Cannes Lions. Ciocia Karolcia dała radę z maluchami. Uff, to był piękny, żółty dzień. Z fioletem w tle:)
czwartek, 18 października 2012
Mamo, mleko wypipiało:)
Jak dobrze, że ono wypipiało. Nareszcie szeroko się uśmiechnęłam, bo ostatnie dwa dni były do d*py. Puściłam nawet wiązankę, a na słowo mamo chciało mi się puścić pawia. Widać nawet Najbardziej Optymistyczne Matki Polki Trójcy Dzieci miewają doły zwane 'gorszymi dniami'. Wiedziałam, ze będzie dobrze już wczoraj, kedy wyszło słońce a ja, wracając z Zachodniego, po odwiezieniu mamy, suchając w trójce 'Szopki" Zośki Papużanki ryczałam za kierownicą jak bóbr. Ale tak dobrze sobie ryczałam i wiedziałam, ze moje usłane pieluchami,zaspane życie ma sens.
Próbuje wpuścić slońce do domu. Niestety muszę zamknąć balkon, bo Leon skacze na główkę z progu. Wyłączam rosół i jak nie da się wpuścić, to ja się na to słońce wypuszczam:)
Próbuje wpuścić slońce do domu. Niestety muszę zamknąć balkon, bo Leon skacze na główkę z progu. Wyłączam rosół i jak nie da się wpuścić, to ja się na to słońce wypuszczam:)
środa, 10 października 2012
Ciocia Karolcia, ciasteczka i łosie
Dom pachnie czekoladą. Z pomocą dziciarni, a właściwie pomimo pomocy dzieciarni, na białym talerzu stosik chrupiących ciasteczek. Już nie tak okazały jak jeszcze przed chwilą. Ciasteczkowy szczyt stopniał w ciągu paru minut pochłonięty przez dwa głodne ciach potwory. Dziś dzieci nie trzeba było namawiać na kolacje.
Niektórzy z nas tak mają, że jak sobie popichcą to im lepiej. My z Karolcią tak mamy.
Przepis na ciasteczka z mojego ulubionego White Plate.
Dzieciakowo
Pytam Szy co niemiłego go dziś spotkało.
"Dalek mnie uglyzł i uscypał".
"Dlaczego"?
"Bo się bawiliśmy w łosie"./
Niektórzy z nas tak mają, że jak sobie popichcą to im lepiej. My z Karolcią tak mamy.
Przepis na ciasteczka z mojego ulubionego White Plate.
Dzieciakowo
Pytam Szy co niemiłego go dziś spotkało.
"Dalek mnie uglyzł i uscypał".
"Dlaczego"?
"Bo się bawiliśmy w łosie"./
poniedziałek, 8 października 2012
Nadrabiam, bezglutenowa tarta z gruszkami, tymiankiem i gorzką czekoladą
Lubię jak światło przedziera się przez kopuły jesiennobarwnych liści.
Oczy moich dzieci mają barwy jesieni rozświetlone promieniami złotego,
popołudniowego słońca.
Bezglutenowa tarta gruszkowa dla Kasi K
Inspiracja http://whiteplate.blogspot.com/ a właściwie moja kolejna wariacja na temat Liski tarte tatin z morelami
Ciasto kruche
150 g mąki gryczanej
100 g masła pokrojonego w niechlujną kostę
25 g brązowego cukru
2 żółtka
2 kratki ciemnej, gorzkiej czekolady starte na tarce
Top
5 gruszek - ja lubię konferencje
tymianek - około łyżeczki samych listków, może być też suszony. Świeży wygląda i smakuje lepiej
30 g masła klarowanego (może być też zwykłe)
70 g cukru brązowego
Ciasto zagniatamy w misce - oszczędność czasu, miejsca i porządku. Wkłądamy do lodówki na około 30 minut. W tym czasie przygotowujemy top:
Na patelni rozpuszczamy masło i cukier. Kiedy cukier zaczyna karmelizować dodajemy listki tymianku, następnie na patelni układamy obrane i pokrojone w ćwiartki gruszki. Smażymy około 5 minut - tak aby były złote. Potem delikatnie obracamy i znów na złoto:)
Ciasto wyjmujemy z lodówki i wylepiamy nim formę, nakłuwamy widelcem, posypujemy czekoladą i układamy gruszki, polewamy pozostałym na patelni syropem. Wkładamy do nagrzanego do 180 st. C piekarnika i pieczemy około 25 minut. Potem staramy sie od niej nie uzależnić:)
Bezglutenowa tarta gruszkowa dla Kasi K
Inspiracja http://whiteplate.blogspot.com/ a właściwie moja kolejna wariacja na temat Liski tarte tatin z morelami
Ciasto kruche
150 g mąki gryczanej
100 g masła pokrojonego w niechlujną kostę
25 g brązowego cukru
2 żółtka
2 kratki ciemnej, gorzkiej czekolady starte na tarce
Top
5 gruszek - ja lubię konferencje
tymianek - około łyżeczki samych listków, może być też suszony. Świeży wygląda i smakuje lepiej
30 g masła klarowanego (może być też zwykłe)
70 g cukru brązowego
Ciasto zagniatamy w misce - oszczędność czasu, miejsca i porządku. Wkłądamy do lodówki na około 30 minut. W tym czasie przygotowujemy top:
Na patelni rozpuszczamy masło i cukier. Kiedy cukier zaczyna karmelizować dodajemy listki tymianku, następnie na patelni układamy obrane i pokrojone w ćwiartki gruszki. Smażymy około 5 minut - tak aby były złote. Potem delikatnie obracamy i znów na złoto:)
Ciasto wyjmujemy z lodówki i wylepiamy nim formę, nakłuwamy widelcem, posypujemy czekoladą i układamy gruszki, polewamy pozostałym na patelni syropem. Wkładamy do nagrzanego do 180 st. C piekarnika i pieczemy około 25 minut. Potem staramy sie od niej nie uzależnić:)
Etykiety:
Atelier Fijołek,
bezglutenowa tarta,
dzieci,
gotowanie,
powiedzonka
taram taram Wracam , Dziennik 2.10.12
Czas pędzi. Zeszyt został na stole, a ja w łóżku, wiec pisze tu, ale
planuje to wyrukowac i zrobic z tego wersję papierową dla potomnych:), bo mam obawy, czy
te wirtualia przeżyja... Przeczytalam blog Zuzi Górskiej
szyciejestpiekne od deski do deski i strasznie mi sie podoba jej
podejście do życia, szycia:), prawda, prostota i te kwieciste wzory na
podszewkach:) A to dlatego, że na stole stoi nowy, ale niedziałajacy:) jeszcze Singer, a przy stole
Jędrny głowi sie, dwoi i troi by go naprawic. Uszyje mu jakies kapciuchy
jak juz sie nauczę jak:)
Szy i Leloś śpia razem w pokoju. Razem, jakoś do północy, potem Leloś się budzi i jest przenoszony do nas coby Szymka nie budzić, który to i tak się budzi - na siusiu, na bajkę, na klóciutką bajeckę, na poprzytulanie. Matko i córko jaka jestem niewyspana. No ale zdrowi są i dwie szare mają i przytulaśni więc narzekać nie będę.
Fudefafa, lekkość bytu posiadana, obranie kursu pożądane, lawirowanie i halsowanie, to w lewo to w prawo, opanowane. Chcę w końcu zrozumieć, posiąść i oswoić to, do czego zostałam stworzona. Nie jako matka i nieżona, bo to mi wychodzi i z tym mi dobrze, a/ ale ja chciałabym jeszcze. I żeby było ładnie, smacznie, milo i przyjemnie. I żeby ludzie też byli, bo ja lubię z ludźmi. Kurcze, lubię i bez..
.
Szy w przedszkolu kumpluje wiernie, powakacyjnie z Dalkiem i Mikolajem Kowalcykiem dzięki czemu, tak jak Delet mowi t zamiat k, Teodol mowi kupa a Dalet tupa.
O, widze Jędrusia przez szybkę w naszej sypialni. Walczy z Singerem. Dostojnie i w skupieniu. Świeci mi po oczach latarka. Dobrze, dobrze, niech naprawia. Ale w takich warunkach się spać nie da.
Poszukam jakiegoś przepisu na jutro. Może coś z gruchami?
Dobranoc. Pchły na noc:)
Szy i Leloś śpia razem w pokoju. Razem, jakoś do północy, potem Leloś się budzi i jest przenoszony do nas coby Szymka nie budzić, który to i tak się budzi - na siusiu, na bajkę, na klóciutką bajeckę, na poprzytulanie. Matko i córko jaka jestem niewyspana. No ale zdrowi są i dwie szare mają i przytulaśni więc narzekać nie będę.
Fudefafa, lekkość bytu posiadana, obranie kursu pożądane, lawirowanie i halsowanie, to w lewo to w prawo, opanowane. Chcę w końcu zrozumieć, posiąść i oswoić to, do czego zostałam stworzona. Nie jako matka i nieżona, bo to mi wychodzi i z tym mi dobrze, a/ ale ja chciałabym jeszcze. I żeby było ładnie, smacznie, milo i przyjemnie. I żeby ludzie też byli, bo ja lubię z ludźmi. Kurcze, lubię i bez..
.
Szy w przedszkolu kumpluje wiernie, powakacyjnie z Dalkiem i Mikolajem Kowalcykiem dzięki czemu, tak jak Delet mowi t zamiat k, Teodol mowi kupa a Dalet tupa.
O, widze Jędrusia przez szybkę w naszej sypialni. Walczy z Singerem. Dostojnie i w skupieniu. Świeci mi po oczach latarka. Dobrze, dobrze, niech naprawia. Ale w takich warunkach się spać nie da.
Poszukam jakiegoś przepisu na jutro. Może coś z gruchami?
Dobranoc. Pchły na noc:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)