piątek, 31 stycznia 2014

Krem z Fejsbuka, znaczy z buraków z kozim serem.

Ten przepis skopiowałam z komentarza do postu na FB u mojej znajomej. Jest trochę jak wiersz:)

no wiesz - jakoś odtworzyłam: 
piekłam buraki w całości, dość długo, ze 2 godziny może, 
i tak nie zmiękną ale widelec wchodzi łatwo. 
Obrałam, zblendowałam i dodałam soku z pomarańczy (pewnie mógłby być bulion, ale nie nie miałam, 
a kostki nie chciałam). 
Chilli tez nie miałam, a pewnie warto dodać. 
Dałam szczyptę rozmarynu. 
Dodałam troszeczkę pokrojonego w kosteczkę jabłka, żeby się chrupało. 
No i ten kozi twarożek.  Polecam! Ja zasmakowałam w Regeneracji, Mokotów.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

niedziela, 26 stycznia 2014

M 25.01 iskrzący się śnieg i owsiana szarlotka

21:00 śnieg pięknie skrzy się pod stopami i skrzypi. Czuję się jak w górach. Mróz kojarzy mi się z urlopem i dziś czuję się jak na feriach. Nartami poWiśle?

Owsiana szarlotka:
500 gr mąki owsianej
200 gr masła 
1 jajko
1  żółtko
filiżanka brązowego cukru
2 łyżki kwaśnej śmietany
łyżeczka ekstraktu z wanilii

1 kg jabłek szara reneta
rodzynki/ żurawina

Wszystkie składniki ciasta wrzucamy do miski, miksujemy krótko na jednolitą masę. Chłodzimy w lodówce 20 minut.

Jabłka obieramy, kroimy, dusimy w garnku z rodzynkami.
Schłodzonym ciastem wylepiamy dno formy, nakłuwamy, pieczemy 25 min w 160 stopniach. Na podpieczone ciasto kładziemy jabłka, pieczemy kolejne 20 minut.
Pyszna łatwizna.


sobota, 25 stycznia 2014

M 24.01 - kOZIOŁEK, WIEm JUŻ DLACZEGO mATOŁEK

Oglądaliśmy razem z Szy Koziołka Matołka. Na końcu są dwa mądre zdania: "Idź ty lepiej, koziołeczku szukać swego Pacanowa. Westchnął cicho nasz koziołek i znów poszedł biedaczysko po szerokim szukać świecie tego co jest bardzo blisko."

Ja mam swój Pacanów tutaj. Blisko, codziennie, obok jest to, czego szukamy daleko. Trzeba otworzyć oczy i serce. 

Moje dzisiejsze momenty: 
Rano, mróz, z Leonem za rączkę. 
Uśmiech Szy po przebudzeniu - opleciona jego rękomi i nogami niosę go jak małpkę, a on mówi: kocham Cię mamo. Ja Ciebie też synku. 
Trzymam L na rękach i wydzieramy się "sto lat, sto lat, nieeeeeeeeeeeeeeeeeech żyje, żyje naaam" - to nie wychodzi nam w duecie najlepiej:) 
Szy i  jego powiedzonka, dziś "już nie mówmy o tym zepsutym samochodziku, cieszmy się, że jesteśmy razem". 
Film, trzymamy się za ręce, lubię czuć Twoje ciepło. 
Mama obok, uśmiecha się. Cieszę się, że jesteśmy razem. 
I jeszcze spotkanie z Sylwią - mam nadzieję, ze spotkamy się znów wkrótce.

wtorek, 21 stycznia 2014

jaglanotto - czyli coś jak risotto, tylko z kaszy jaglanej, wege

udało się. wszyscy śpią. u nas cisza jest na wagę złota:) wyjmuję garnek z kaszą jaglaną. dziś ja żywię dziewczyny w pracy. zrobię jaglanotto.

Robi się je 15 minut jak ma się ugotowaną kaszę, jak nie, to jakieś 20 minut. Trzeba najpierw nastawić kaszę, a potem zająć się duszeniem cebuli i marchewki.

Jaglanotto

2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
2 cebule posiekane
1 duża marchewka
pęczek natki pietruszki
masło klarowane
przyprawa curry
sól
pieprz

Na maśle zeszklić posiekaną cebulę. Marchew przekroić na pół, a potem na talarki. Dorzucić do cebuli. Przykryć, dusić około 10 minut, dodać kaszę jaglaną, curry, doprawić sola i pieprzem, podlać wodą do uzyskania ulubionej konsystencji.  Natkę drobno posiekać. Posypać nią jaglanotto. Prosto, szybko, pycha.

Momenty 2014 lista zbiorcza

Stwierdziłam, ze ławiej mi będzie mieć taką listę na cały rok. Zamykam oczy i próbuję się cofnąć w czasie żeby nadrobić Momenty do 13 stycznia.
Udało się

dziś, 20.01 - szczypie w nos, wszędzie biało, stoimy z S przy przejściu dla pieszych czekając na zielone światło,szturchamy się kuprami, śmiech. Wcześniej w kuchni gwar, śpiewamy na głos. Pełna chata, jest też babcia Ala, zaraz przyjadą Jędrny z babcią Genią. Leon leży w łóżeczku, bawi się duszkiem, jego buzia w zmieniającym się świetle, uśmiech i pierwsze słowa - olol (czyt. kolor)

Niedziela19.01 - spontaniczny dzień z Wieczorkami - zaczęło się od sałatki jarzynowej, Targowisko z Emi, obiad, i jeszcze kolacja - chłopaki oglądająfootball amerykańśki, my w kuchni robimy świce, omysły na Milky Jar - to mnie kręci. Przyjazd mamy:) -wspaniale móc tak na kogoś liczyć. Wyjście na patio z chłopakami, dołącza Maciuś, Sąsia w oknie. Szymo zrobił mi śnadanie - kanapki z serkiem kozim i sałatą rzymską.

Sobota 18.01 - pierwsze wyjście na śnieg z Leo. Jest zachwycony, biega, podrzuca biały puch, jego czapka zmieniła kolor z czerwonej na białą. Niezauważona kawa przy łóżku - jak dobrze Jędrny, ze jesteś. Racuchy jaglane. Znów czytam Polkę, dobra energia.

Piątek 17.01 wyjście z Madzią i Emi, piwo w Jeffsie, gadamy bez ustanku

Czwartek 16.01 tort z Dziambą, chłopaki super bracia, czytamy w łóżku z Szy Lottę z ulicy Awanturników

Środa 15.01 wegeburgery czyli burgery bez ham,rodzinka udaje, ze im smakuje,

Wtorek 14.01 ja u dentysty Marty całkiem dzielna, spotkanie RoRo

Poniedziałek 13.01 Sonia leczy ząb bez paniki i znieczulenia - rozpiera mnie duma. Prosto na francuski, zakupy z Szy

Wtorek 21.01 moja pierwsza zumba, sto lat dla Tymka, spotkanie eko pudełko w pracy, hoża 81 

Niedziela 2.02 momenty są, ale nie ma czasu ich zapisywać. I dobre to i złe. jest co robić, ale co z chwilą na refleksję. Brakuje. Dziś pomarudzę- chłopaki znów chorzy a ja nie mam pomysłu co robić. Miotem się od sterydów do refleksoterapii. Ratunk. 


wtorek, 14 stycznia 2014

M 13.01 i szepty w metrze, ale pjedynczo poproszę

M 13.01 - Sade w Trójce, a na policzku słońce.

Nocna myśl, ze trzeba skupić się na jednej rzeczy. Ale jak???? Jak tematy w głowie skaczą, jak pchły na niemytym rok psie. Nawet jak się skupiam, dajmy na to, na liczeniu, to i tak po dwóch, znów muszę zaczynać od nowa, bo głowa nie słucha.

Dziś  przeczytane; nawyki należy zmieniać pojedynczo, jeden nawyk na raz. Ha, w nocy to odkryłam. A szukając przepisu na burgery buraczane znalazłam świetny blog szepty w metrze - świetne zdjęcia, ciekawe tematy, giętki język, i przydługie, jak na moje możliwości skupienia, wpisy. Ale i tak cieszę się z tego odkrycia:)

Leon znów ma zapalenie oskrzeli. Ćwiczymy różne umiejętności - on stanowczego odmawiania, ja przekonywania przez wygłupy. Idzie nam całkiem nieźle - podane wszystkie dawki leków, oprócz jednej łyżeczki syropu wykrztuśnego. No kolego! kończ to chorowanie, bo zmienię zawód na profesjonalnego negocjatora nagabywacza (i grzywacza).

Dziś zjedzone:: makaron (po wczorajszym spaghetti), z ziołami spagatata na portugalskiej oliwie z kogutkiem - jak nie macie tej mieszanki ziół to polecam pokrojenie ząbka czosnku w plasterki, podgrzanie na oliwie, dorzucenie natki pietruszki, trochę ostrej papryki, sól, pieprz, a na koniec wczorajszy makaron.

Do tego 3 liście sałaty rzymskiej z natką pietruszki polanę oliwą (tak z kogutkiem).

Oraz szklanka wrzątku.

niedziela, 12 stycznia 2014

Momenty 12.01

Piżamowa niedziela. Ćwiczenia z chłopakami przed lustrem. Kwiat lotosu w ich wykonaniu bezcenne. Od początku do końca uszyty pan poduch na pierwsze urodziny Tymka. Charlie Chaplin na dobranoc. A potem Samsara. 

Momenty 11.01

Nocne razem czuwanie nad chorym Leonem, jego uśmiechy pomimo gorączki

Powiedzonka Szymonka " nie wiem czy jestem za duży, czy za mały"

Czytanie z Sonią w łóżku Dr Dolittle

Szymon w diademie- nasz dżenderman

Tiramisu by Sonia

sobota, 11 stycznia 2014

Magiczne momenty. Dziś zachwya mnie cisza i zapach rosołu

Tak trudno przypomnieć mi sobie wszystkie, te momenty, kiedy wypełnia mnie zachwyt, a jest ich sporo, bo dzięki różowym okularom, które zamontowali mi na stałe podczas narodzin, tak wiele rzeczy, zdarzeń, widoków, zapachów, chwil podoba mi się i mnie zachwyca.
Na przykład teraz - zachwyca mnie otaczająca mnie cisza.  I zapach rosołu.

I od dzisiaj, będę codziennie zapisywać te chwile, z którymi chcę zostać na dłużej, móc do nich wrócić, znów je poczuć.

Przyłączysz się? Zaczęło się od książki Magdy Bębenek i jej zadań na koniec 2013 r., do których dopiero usiadłam. Nigdy nie jest za późno.

Rosół, przepis na garnek 5 litrowy:

- kawał  koguta z Ludwinowa (może być też indyk, wołowina, lub bez mięsa)
- 4 marchewki
- 2 korzenie pietruszki
- kawał selera
- kawałek pora
- pęczek natki pietruszki (połowa do garnka, połowa do posiekania i wrzucenia już do talerzy)
- cebula + 4 goździki (wbijamy goździki w cebulę)
- 2 cm korzenia imbiru
- estragon
- lubczyk
- ziele angielski 3 ziarenka
- czarny pieprz 3 ziarenka

Mięso i warzywa zalewamy wodą, dodajemy zioła i gotujemy co najmniej 2,5 godziny. Możemy dolewać wodę w miarę jej wygotowywania. Ja odlewam sobie litrowy słoik gorącego rosołu, zakręcam taki gorący i jak wystygnie wkładam do lodówki. Mam bazę na poniedziałkową pomidorową lub ogórkową - w zależności od zachcianek.