poniedziałek, 16 czerwca 2014

Niespodzianka. Ta, co zwykle.

Poranek. Wpada Szy i krzyczy:
- mamo, choć do mojego pokoju. Tam jest dla Ciebie niespodzianka.
(zaspana marudzę, że chcę pospać jeszcze 3 minutki)
Mówi 'dobra' i wychodzi. Za minutę wraca.
- No chodź, tam czeka na Ciebie niespodzianka. Taka jak zwykle.
(Przekonał mnie, idę)
- Widzisz? Co widzisz za oknem?
- ja: Słońce?
- Brawo. No prawie. Szczęśliwy dzień. Ten, co zwykle:)

wtorek, 15 kwietnia 2014

O morelko!

O morelko - tu miał być wykrzyknik,ale nie mogę go znaleźć na klawiaturze! o znalazłam, kiedy przestałam o tym myśleć, gdzie powinien być, a po prostu pozwoliłam moim palcom po niego sięgnąć:) Jest jak z jazdą samochodem. Brakuje mi gotowania, a z drugiej strony jakoś nie mam na gotowanie siły. Przytulanie dzieciaków to jedyne, co sprawia mi przyjemność. Dziś Leoś podszedł do mnie i mówi 'mju mama'. W jego języku mju to moje. Często słyszymy 'mju to'. On nie jest typem pieszczocha, często jak daję mu buziaki, to słyszę 'ał, sio', dlatego to 'mju mama' i małe rączu zaplecione wokół mojej szyi tak bardzo mnie wzruszyły.
Zrobiłam też dziś głupotę - powiedziałam So, że powyrywam jej kartki z zeszytu jak będzie tak niechlujnie pisać. Cholera, czytam o tym porozumieniu bez przemocy, o nie atakowaniu i widzę, ze to działa. Nadal jednak zdarzają mi się takie wpadki. O morelko! Co począć? Jak żyć?

piątek, 7 marca 2014

Jaglano bananowe placuszki, bez cukru, bez mleka

 
Filiżanka ugotowanej kaszy jaglanej
Banan
Jajko
Łyżka mąki owsianej
Szczypta cynamonu

Wszystko wrzucić do blendera i bzzzyk. Usmażyć na maśle klarowanym.

wtorek, 4 marca 2014

William Blake

Zobaczyć świat w ziarenku piasku,
niebiosa w jednym kwiecie z lasu,
w ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar,
w godzinie – nieskończoność czasu.

sobota, 1 marca 2014

O nie! Mamo!

Mamo czy możesz teraz mieć otwarte oczy, zamkniętą buzię i nic nie gadać?
Szy malując mój portret
A po skończeniu
o nie! Mamo! wyglądasz jak krowa...

Belianska Jaskyna i Baseny termalne w Popradzie



Wczorajsza trasa zajęła nam 12 godzin. Przeszliśmy ponad 800 stopni pod ziemią i więcej niż 1000 metrów podziwiając jaskinię Belianską. Chłopakom najbardzie podobały  się podwodne jeziorka i stalaktyty uformowane w przeróżne kształty. Szymon co chwila widział Świętego Mikołaja. Na mnie największe wrażenie zrobiła sala koncertowa z największym w jasini jeziorkiem i fantastyczną akustyką, której sami doświadczyliśmy. 
Informacje techniczne: 
Jaskinia  czynna jest tylko do 14:00 ( wejścia co 1,5 h od 8:00). Z parkingu do wejścia prowadzi ponad 800 metrowa ścieżka edukacyjna w górę. Najmniejsze dzieciaki pokonały te trasę w nosidłach (Leon i Tymek)  i wózku (Bruno) - tatinki się spisały na medal.  Dobrze się przed wyjazdem zaopatrzeć w Euro, bo w jaskini nie można płacić kartą.

Po jaskini był regionalny obiad u Furmana - restauracja tuż przy parkingu ze świetnym rosołem i zupą czosnkową. Klimatyczny wystrój i miła obsługa. Porcje można było podzielić na mniejsze dla dzieci, był przewijak, dzieci dostały bajki w oczekiwaniu na jedzenie. Polecamy.
Zmęczeni i najedzeni wyruszyliśmy do Aqua City Poprad. Na miejsce dotaliśmy o 17:00 i zostaliśmy do zamknięcia o 21:00 - atrakcji jest mnóstwo, ciepła woda, baseny tremalbe podświetlane kolorami, zjeżdzalnie, małpi gaj dla zmęczonych wodą. Gdyby tylko nie trzeba było się rozbierać a potem ubierać to byłoby idealnie. 
Do schroniska dotarliśmy po 22:00, dzieciaki przerzuciliśmy śpiące do łóżek i mieliśmy zasłużony czas dla siebie... przy cytrynówce:)

środa, 26 lutego 2014

Wąwóz Szopczański





Wąwóz Szopczański to świetna trasa spacerowa ze schroniska Trzy Korony. My wybraliśmy się w 3 rodziny - w sumie 6 dorosłych, 7 dzieci od 2 do 9 lat.
Wyszliśmy po śniadaniu i bardzo powolnym krokiem, oglądając czerwone owoce podobne do jarzębin, odkrywając drzewo wiśni, rzucając kamieniami do strumyków, leniwie dotarliśmy po 40 minutach do wąwozu. Ogromne, piionowe ściany skał wywarły na wszystkich ogromne wrażenie. Pomimo zmęczenia chcieliśmy iść dalej i dalej, sprawdzać co kryje się za kolejnym zakrętem.
Droga w dół była wesołym truchtem nawet dla najmłodszych 2 latków. 

sobota, 22 lutego 2014

Warszawa-Nowy Sącz-Sromowce Niżne

Poranne wyjeżdzanie nie jest naszą mocną stroną. Mieliśmy wyjechać zaraz po kawie, a wyjechaliśmy po rosole. 
Najpierw odbieramy starszaki od babci z New Sącza i kolację zjemy już w Sromowcach w schronisku PTTK Trzy Korony. 
Krajobraz zrobił się bardziej górzysty, coraz więcej drewnianych, starych chatek. Ani grama śniegu. To będą wiosenne ferie zimowe.

wtorek, 18 lutego 2014

już w sobotę Pieniny. kaszanka z frytkami

Starszaki wyjechały z babcią. Leon znów jest słomianym jedynakiem. Jutro musimy spakować się w Pieniny. Miał być wyjazd narciarski, ale chyba lepiej zabrać leżaki i się opalać. Mamy wiosnę w lutym.

A w lodówca na jutro czeka kaszanka. Do tego będą grubo pokrojone frytki. i ogórek kiszony dla równowagi pokrojony w bardzo cienkie plasterki - moje lubione danie, gdy wracałam z kolonii.

Później pakowanie.  Nie lubię.

niedziela, 16 lutego 2014

:) walentynka :)

Nie spodziewałem się jej:) nie ważne, że ciut po walentynkowym terminie. Piękna, ciepła, własnoręcznie namalowana. Podobno prawie go nakryłam :) 

czwartek, 13 lutego 2014

głąby dwa

Były głąby dwa. A miała nadzieję na trzy. Ona i kapusta. A on spał. Teraz zamiast patrzeć sobie w oczy patrzą w ekrany. Blisko, a coraz dalej. A w piekarniku gołąbki. Pogruchamy?

Najszybsze, najprostsze. Placuszki bananowo-orkiszowe

Rekonwalescencja poszpitalna trwa. Leon już w pełni sił, nie ma śladu po zeszłotygodniowym zapaleniu płuc. Dobrze nam razem. Śmiejemy się głośno, chłonąc nasze momenty tylko-we-dwoje. Jak tylko siadam do komputera podchodzi i mówi 'mamo' a potem 'mamo' staje się coraz głośniejsze i bardziej surowe. Śmieszy mnie i cieszy jego umiejętność komunikacji z tak jeszcze ograniczonym zasobem słów. Chcesz kiwi - pytam. Odpowiada: tak, ja ii.ii. I już po chwili miseczka z ii jest pusta. A wczoraj na drugie śniadanie były szybkie i słodkie, choć bez grama cukru, placuszki. Spróbujcie.

Placuszki bananowo-orkiszowe

1 banan
1 jajo
1 łyżka mąki razowej orkiszowej

wrzucamy wszystko do blendera i łączymy w gładką masę. Smażymy na maśle klarowanym na bardzo małym ogniu, Spróbujcie choć jednego, najlepiej złapcie ten pierwszy, bo kolejnych dziecko Wam już nie odda. Smakują jak z karmelizowane, a nie ma tam ani, ani cukru.




niedziela, 2 lutego 2014

Poranek chlebem pachnący

Wczorajszy wieczór był pracowity. Za to poranek wynagrodził nas przepysznym chlebem. Wyszedł Karoli wyśmienity. Oto proporcje na 1 keksówkę:



150 g maki razowej żytniej
150 g orkiszowej chlebowej
50 g mąki gryczanej
150 g maki żytniej chlebowej albo innej – wedle upodobań 
Woda – 500 g
2 łyżki zakwasu żytniego
łyżeczka płaska soli
kilka ziarenek czarnuszki
pół szklanki ziaren/płatków – np. podprażony słonecznik, siemię lniane, sezam, płatki żytnie/orkiszowe/owsiane – wymieszaj co masz i żeby razem było tego pół szklanki.

Włóż do keksówki, odstaw na noc do wyrośnięcia. Rano nagrzej piekarnik do 200 stopni i piec 1h.Włóż do piekarnika miseczkę z wodą - skórka będzie cieńsza i chrupiąca.
15 minut przed końcem posmaruj olejem rzepakowym. Zostaw w piekarniku na 15 minut. Wyjmij z foremki  studź na kratce.

Ten chleb jest pyszny z masłem i szczypiorkiem. To moja ulubiona kanapka jeszcze z dzieciństwa.

piątek, 31 stycznia 2014

Krem z Fejsbuka, znaczy z buraków z kozim serem.

Ten przepis skopiowałam z komentarza do postu na FB u mojej znajomej. Jest trochę jak wiersz:)

no wiesz - jakoś odtworzyłam: 
piekłam buraki w całości, dość długo, ze 2 godziny może, 
i tak nie zmiękną ale widelec wchodzi łatwo. 
Obrałam, zblendowałam i dodałam soku z pomarańczy (pewnie mógłby być bulion, ale nie nie miałam, 
a kostki nie chciałam). 
Chilli tez nie miałam, a pewnie warto dodać. 
Dałam szczyptę rozmarynu. 
Dodałam troszeczkę pokrojonego w kosteczkę jabłka, żeby się chrupało. 
No i ten kozi twarożek.  Polecam! Ja zasmakowałam w Regeneracji, Mokotów.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

niedziela, 26 stycznia 2014

M 25.01 iskrzący się śnieg i owsiana szarlotka

21:00 śnieg pięknie skrzy się pod stopami i skrzypi. Czuję się jak w górach. Mróz kojarzy mi się z urlopem i dziś czuję się jak na feriach. Nartami poWiśle?

Owsiana szarlotka:
500 gr mąki owsianej
200 gr masła 
1 jajko
1  żółtko
filiżanka brązowego cukru
2 łyżki kwaśnej śmietany
łyżeczka ekstraktu z wanilii

1 kg jabłek szara reneta
rodzynki/ żurawina

Wszystkie składniki ciasta wrzucamy do miski, miksujemy krótko na jednolitą masę. Chłodzimy w lodówce 20 minut.

Jabłka obieramy, kroimy, dusimy w garnku z rodzynkami.
Schłodzonym ciastem wylepiamy dno formy, nakłuwamy, pieczemy 25 min w 160 stopniach. Na podpieczone ciasto kładziemy jabłka, pieczemy kolejne 20 minut.
Pyszna łatwizna.


sobota, 25 stycznia 2014

M 24.01 - kOZIOŁEK, WIEm JUŻ DLACZEGO mATOŁEK

Oglądaliśmy razem z Szy Koziołka Matołka. Na końcu są dwa mądre zdania: "Idź ty lepiej, koziołeczku szukać swego Pacanowa. Westchnął cicho nasz koziołek i znów poszedł biedaczysko po szerokim szukać świecie tego co jest bardzo blisko."

Ja mam swój Pacanów tutaj. Blisko, codziennie, obok jest to, czego szukamy daleko. Trzeba otworzyć oczy i serce. 

Moje dzisiejsze momenty: 
Rano, mróz, z Leonem za rączkę. 
Uśmiech Szy po przebudzeniu - opleciona jego rękomi i nogami niosę go jak małpkę, a on mówi: kocham Cię mamo. Ja Ciebie też synku. 
Trzymam L na rękach i wydzieramy się "sto lat, sto lat, nieeeeeeeeeeeeeeeeeech żyje, żyje naaam" - to nie wychodzi nam w duecie najlepiej:) 
Szy i  jego powiedzonka, dziś "już nie mówmy o tym zepsutym samochodziku, cieszmy się, że jesteśmy razem". 
Film, trzymamy się za ręce, lubię czuć Twoje ciepło. 
Mama obok, uśmiecha się. Cieszę się, że jesteśmy razem. 
I jeszcze spotkanie z Sylwią - mam nadzieję, ze spotkamy się znów wkrótce.

wtorek, 21 stycznia 2014

jaglanotto - czyli coś jak risotto, tylko z kaszy jaglanej, wege

udało się. wszyscy śpią. u nas cisza jest na wagę złota:) wyjmuję garnek z kaszą jaglaną. dziś ja żywię dziewczyny w pracy. zrobię jaglanotto.

Robi się je 15 minut jak ma się ugotowaną kaszę, jak nie, to jakieś 20 minut. Trzeba najpierw nastawić kaszę, a potem zająć się duszeniem cebuli i marchewki.

Jaglanotto

2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
2 cebule posiekane
1 duża marchewka
pęczek natki pietruszki
masło klarowane
przyprawa curry
sól
pieprz

Na maśle zeszklić posiekaną cebulę. Marchew przekroić na pół, a potem na talarki. Dorzucić do cebuli. Przykryć, dusić około 10 minut, dodać kaszę jaglaną, curry, doprawić sola i pieprzem, podlać wodą do uzyskania ulubionej konsystencji.  Natkę drobno posiekać. Posypać nią jaglanotto. Prosto, szybko, pycha.

Momenty 2014 lista zbiorcza

Stwierdziłam, ze ławiej mi będzie mieć taką listę na cały rok. Zamykam oczy i próbuję się cofnąć w czasie żeby nadrobić Momenty do 13 stycznia.
Udało się

dziś, 20.01 - szczypie w nos, wszędzie biało, stoimy z S przy przejściu dla pieszych czekając na zielone światło,szturchamy się kuprami, śmiech. Wcześniej w kuchni gwar, śpiewamy na głos. Pełna chata, jest też babcia Ala, zaraz przyjadą Jędrny z babcią Genią. Leon leży w łóżeczku, bawi się duszkiem, jego buzia w zmieniającym się świetle, uśmiech i pierwsze słowa - olol (czyt. kolor)

Niedziela19.01 - spontaniczny dzień z Wieczorkami - zaczęło się od sałatki jarzynowej, Targowisko z Emi, obiad, i jeszcze kolacja - chłopaki oglądająfootball amerykańśki, my w kuchni robimy świce, omysły na Milky Jar - to mnie kręci. Przyjazd mamy:) -wspaniale móc tak na kogoś liczyć. Wyjście na patio z chłopakami, dołącza Maciuś, Sąsia w oknie. Szymo zrobił mi śnadanie - kanapki z serkiem kozim i sałatą rzymską.

Sobota 18.01 - pierwsze wyjście na śnieg z Leo. Jest zachwycony, biega, podrzuca biały puch, jego czapka zmieniła kolor z czerwonej na białą. Niezauważona kawa przy łóżku - jak dobrze Jędrny, ze jesteś. Racuchy jaglane. Znów czytam Polkę, dobra energia.

Piątek 17.01 wyjście z Madzią i Emi, piwo w Jeffsie, gadamy bez ustanku

Czwartek 16.01 tort z Dziambą, chłopaki super bracia, czytamy w łóżku z Szy Lottę z ulicy Awanturników

Środa 15.01 wegeburgery czyli burgery bez ham,rodzinka udaje, ze im smakuje,

Wtorek 14.01 ja u dentysty Marty całkiem dzielna, spotkanie RoRo

Poniedziałek 13.01 Sonia leczy ząb bez paniki i znieczulenia - rozpiera mnie duma. Prosto na francuski, zakupy z Szy

Wtorek 21.01 moja pierwsza zumba, sto lat dla Tymka, spotkanie eko pudełko w pracy, hoża 81 

Niedziela 2.02 momenty są, ale nie ma czasu ich zapisywać. I dobre to i złe. jest co robić, ale co z chwilą na refleksję. Brakuje. Dziś pomarudzę- chłopaki znów chorzy a ja nie mam pomysłu co robić. Miotem się od sterydów do refleksoterapii. Ratunk. 


wtorek, 14 stycznia 2014

M 13.01 i szepty w metrze, ale pjedynczo poproszę

M 13.01 - Sade w Trójce, a na policzku słońce.

Nocna myśl, ze trzeba skupić się na jednej rzeczy. Ale jak???? Jak tematy w głowie skaczą, jak pchły na niemytym rok psie. Nawet jak się skupiam, dajmy na to, na liczeniu, to i tak po dwóch, znów muszę zaczynać od nowa, bo głowa nie słucha.

Dziś  przeczytane; nawyki należy zmieniać pojedynczo, jeden nawyk na raz. Ha, w nocy to odkryłam. A szukając przepisu na burgery buraczane znalazłam świetny blog szepty w metrze - świetne zdjęcia, ciekawe tematy, giętki język, i przydługie, jak na moje możliwości skupienia, wpisy. Ale i tak cieszę się z tego odkrycia:)

Leon znów ma zapalenie oskrzeli. Ćwiczymy różne umiejętności - on stanowczego odmawiania, ja przekonywania przez wygłupy. Idzie nam całkiem nieźle - podane wszystkie dawki leków, oprócz jednej łyżeczki syropu wykrztuśnego. No kolego! kończ to chorowanie, bo zmienię zawód na profesjonalnego negocjatora nagabywacza (i grzywacza).

Dziś zjedzone:: makaron (po wczorajszym spaghetti), z ziołami spagatata na portugalskiej oliwie z kogutkiem - jak nie macie tej mieszanki ziół to polecam pokrojenie ząbka czosnku w plasterki, podgrzanie na oliwie, dorzucenie natki pietruszki, trochę ostrej papryki, sól, pieprz, a na koniec wczorajszy makaron.

Do tego 3 liście sałaty rzymskiej z natką pietruszki polanę oliwą (tak z kogutkiem).

Oraz szklanka wrzątku.

niedziela, 12 stycznia 2014

Momenty 12.01

Piżamowa niedziela. Ćwiczenia z chłopakami przed lustrem. Kwiat lotosu w ich wykonaniu bezcenne. Od początku do końca uszyty pan poduch na pierwsze urodziny Tymka. Charlie Chaplin na dobranoc. A potem Samsara. 

Momenty 11.01

Nocne razem czuwanie nad chorym Leonem, jego uśmiechy pomimo gorączki

Powiedzonka Szymonka " nie wiem czy jestem za duży, czy za mały"

Czytanie z Sonią w łóżku Dr Dolittle

Szymon w diademie- nasz dżenderman

Tiramisu by Sonia

sobota, 11 stycznia 2014

Magiczne momenty. Dziś zachwya mnie cisza i zapach rosołu

Tak trudno przypomnieć mi sobie wszystkie, te momenty, kiedy wypełnia mnie zachwyt, a jest ich sporo, bo dzięki różowym okularom, które zamontowali mi na stałe podczas narodzin, tak wiele rzeczy, zdarzeń, widoków, zapachów, chwil podoba mi się i mnie zachwyca.
Na przykład teraz - zachwyca mnie otaczająca mnie cisza.  I zapach rosołu.

I od dzisiaj, będę codziennie zapisywać te chwile, z którymi chcę zostać na dłużej, móc do nich wrócić, znów je poczuć.

Przyłączysz się? Zaczęło się od książki Magdy Bębenek i jej zadań na koniec 2013 r., do których dopiero usiadłam. Nigdy nie jest za późno.

Rosół, przepis na garnek 5 litrowy:

- kawał  koguta z Ludwinowa (może być też indyk, wołowina, lub bez mięsa)
- 4 marchewki
- 2 korzenie pietruszki
- kawał selera
- kawałek pora
- pęczek natki pietruszki (połowa do garnka, połowa do posiekania i wrzucenia już do talerzy)
- cebula + 4 goździki (wbijamy goździki w cebulę)
- 2 cm korzenia imbiru
- estragon
- lubczyk
- ziele angielski 3 ziarenka
- czarny pieprz 3 ziarenka

Mięso i warzywa zalewamy wodą, dodajemy zioła i gotujemy co najmniej 2,5 godziny. Możemy dolewać wodę w miarę jej wygotowywania. Ja odlewam sobie litrowy słoik gorącego rosołu, zakręcam taki gorący i jak wystygnie wkładam do lodówki. Mam bazę na poniedziałkową pomidorową lub ogórkową - w zależności od zachcianek.