czwartek, 13 grudnia 2012

Kolorowych snów Zaczynku. Leon chodzi, chleby nr 1 i 2

Dziś Edzio przyniósł mi prezent od Karolci - zakwas. Wyjął z reklamówki słoik z szarą, bąblującą substancją. Pachniała kwaśno, miło drożdżowo. Już dawno nie dostałam tak wyjątkowego prezentu i choć nie był on niespodziank,ą a czymś wyczekiwanym, sprawił mi ogromną radość.

Zaczyn na ulubiony chleb Liski już śpi w miseczce. Kolorowych snów Zaczynku:) Do jutra, aaaa kotki dwa...

Zaczynek







 
15/12/
Chleb wyszedł świetny, pomimo późnej pory wypieku i niesprzyjającym okolicznościom w postaci Leona imprezowicza, któremu zupełnie nie chciało się spać. Podobno nie wolno jeść gorącego chleba, ale nie mogłam się oprzeć, skusiłam nawet (bez wysiłku) mamę:) Stwierdziła, że jest taki, jaki jadła w młodości. Stała w kolejce po gorące, dymiące jeszcze bochny z piekarni na Pławie u Madeja. A potem z bratem okrajali te bochny dookoła tak, aby mieć jak najwięcej piętek:) Już ich sobie wyobrażam, Alunię z dwoma kucykami i kokardami i Wieśka w mundurku z wielkim, marynarskim kołnierzem:)
Właśnie nastawiłam kolejny zaczyn - tylko żytniej chlebowej 720 było tylko 60 g, więc dosypałam 300 g Orkiszowej chlebowej 1100, 300 ml wody i chlapnęło mi 45g zakwasu zamiast 20 g - zobaczymy co z tego wyjdzie.
Chleb wyszedł bardziej gliniasty, mokry w środku po upieczeniu, skórka mniej twarda i mniej słony. Nr 1 jest zdecydowanie moim faworytem.

Między robieniem zaczynu a pisaniem, Leon zrobił swoje pierwsze kroczki i udało mi się to uwiecznić:) Hura!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz